Dziś czas, żebym opowiedziała Wam trochę o moim Tacie. Osobiście uważam, że jestem idealną mieszanką charakteru pomiędzy nim a moją mamą, choć nie jestem pewna, czy rodzice by się z tym zgodzili 😉
To tata zapoznał mnie z Gwiezdnymi Wojnami, Władcą Pierścieni i Wiedźminem. Gdyby nie on, kto wie, może nigdy nie zainteresowałabym się kulturą popularną i Bałagan nigdy by nie powstał? Pamiętam, jak posadził mnie przed telewizorem, mówiąc, że Gwiezdne Wojny na pewno mi się spodobają. I pamiętam, że bardzo nie chciałam ich oglądać, bo kiedyś widziałam film sci-fi i zupełnie mi nie podszedł (mógł to być jakiś odcinek Star Treka — co jest o tyle zabawne, że właśnie siedzę i nadrabiam wszystko, co ze Star Trekiem związane). Ale on się uparł, że na pewno będzie mi się podobać i mam nie marudzić. I miał rację. Nie policzę, ile wieczorów spędziłam, bawiąc się w rycerza Jedi. Ba, ja ciągle odpływam myślami na dalekie planety i z mieczem świetlnym przy boku przeżywam przygody. Choć nie zawsze po tej Jasnej Stronie Mocy.
Gdy myślę o tacie, widzę go nad mapami, planującego kolejne wyprawy. Czasem myślę, że gdyby urodził się wiele lat wcześniej, to kto wie, może byłby jednym z tych, którzy w górach wytyczają pierwsze szlaki? Bo mój tata kocha góry. Mama podziela jego miłość. Więc, żeby się z nimi spotkać w weekend, należy wybrać ten deszczowy i najlepiej zapowiedzieć się kilka miesięcy wcześniej. 😉
Dzięki jego zmysłowi świetnego organizatora nigdy na wakacjach się nie nudziłam, ale też nigdy nie byłam na wczasach all inclusive. Dla mnie wakacje, to domek gdzieś w lesie i plan na najbliższe dni, z wersjami na wszystkie możliwe pogody. Dlatego nie umiem na wczasach leżeć, muszę zwiedzać, chodzić, poznawać okolicę. Muszę zobaczyć jak najwięcej, bo tylko wtedy odpoczywam. Do dziś tata wypomina mi i mamie, że jak nas zabrał nad morze, to po dwóch godzinach na plaży obie zaczęłyśmy marudzić, że się nudzimy i ile można leżeć.
Robi niezwykłe zdjęcia. Wiele razy namawiałam go, żeby gdzieś je pokazał, wysłał, wystawił je na lokalnej Galerii Bezdomnej. Nie będę ukrywać, z jednej strony podziwiam jego skromność i przekonanie, że wiele musi się nauczyć. Z drugiej strony, do szału doprowadza mnie to, że nie widzi, jaki jest w tym dobry. Wszystkie zdjęcia, jakie dziś ilustrują wpis, są jego autorstwa.
Ma świetną orientację w terenie. Nie zliczę, ile razy, czy to w Polsce, czy za granicą musieliśmy polegać na jego orientacji w terenie. I zawsze jakimś cudem wie, gdzie należy iść. W jaką stronę się skierować, by trafić w te okolice, gdzie trzeba. Jasne, dziś można powiedzieć, co za wyczyn, przy tych wszystkich GPS-ach. Ale jeszcze nie tak dawno, takiej technologii nie było, a on i tak wiedział.
Interesuje się nowinkami technologicznymi. To dzięki niemu bardzo szybko miałam swój własny komputer. Gdy większość znajomych dzieliła się sprzętem z rodzicami, ja miałam już swój własny, prywatny. Pozostaje mi podejrzewać, że wiedział, jak ważna będzie znajomość technologii. Sam bardzo szybko sprawiał, że w domu pojawiały się wszelkie nowinki i jestem mu za to bardzo wdzięczna. Wiem, że dostałam niezwykle wygodny i komfortowy start technologiczny, mogłam poznawać internet i tworzyć swoje pierwsze blogi. Równocześnie, był na tyle rozważny, by nigdy nie przesadzić w drugą stronę. Musiałam więc trochę poczekać na swój pierwsze telefon komórkowy.
Uwielbia kawę. Dawniej tego nie rozumiałam, ale obecnie sama jestem kawoszem. Przy czym nigdy nie byłam w stanie wypić takich ilości jak on. Za to dzięki jego miłości, nauczyłam się doceniać kawę z kafetierki i już dawno temu porzuciłam picie rozpuszczalnej.
Ma niezwykłe poczucie humoru. Przy czym trzeba na nie uważać, bo potrafi doskonale wkręcać ludzi. Jak byłam mała, wielokrotnie biegałam do mamy upewnić się, czy tata mówi poważnie, czy żartuje. Z największą powagą potrafi wygłosić różne rzeczy, które powinny od razu wydać się podejrzane, ale mój tata powie je tak przekonująco, że trudno wyzbyć się wrażenia, że ma rację. Do tej pory zdarza mi się na nie nabrać.
Co tu dużo mówić, jestem córeczką tatusia. Uważam go nie tylko za Tatę, ale za swojego najlepszego przyjaciela i za doradcę. Uwielbiam, gdy wymieniamy pomiędzy sobą porozumiewawcze spojrzenia. Z nikim innym nie mam takiej nici porozumienia, że wystarczy jedno spojrzenie nad głowami innych, by było wiadomo, o co chodzi. Bardzo doceniam to, że choć nie zawsze się zgadzamy w swoich poglądach, czasem dyskutując o tym może zbyt emocjonalnie, to wiem, że nic naszej więzi nie zmieni.
Dziękuję tato. Za wszystko.