Nie będę ukrywać, Zamiana z Księżniczką zaskoczyła mnie bardzo
mocno. Nie fabularnie, bądźmy poważni. Ale jest to film lepszy od Świątecznego Księcia, zarówno pierwszej, jak i drugiej części.
(A może ja po prostu
oglądałam Zamianę zaraz po Księciu 2 – dosłownie jeden po drugim – i stąd moje
pozytywne odczucia).
Po czym poznać film świąteczny?
Zamiana z Księżniczką jest typowym filmem świątecznym. Skąd to
wiem? No cóż, jest kilka obowiązkowych punktów, które nasz film ma.
ü
Leczenie złamanego serca (oczywiście o byłym
chłopaku nie wiemy nic)
ü
Nowa wielka miłość
ü
Obowiązkowa bitwa na śnieżki
ü
Niesamowicie bystre dziecko
ü
Sieroty, którym należy pomóc na święta
ü
Jazda konna (zarówno w powozie, jak i w siodle)
po śniegu
ü
Przystojny książę (zdecydowanie Netflixowy trend)
ü
Wielki zamek (zdecydowanie Netflixowy trend)
ü
Schodzenie po schodach bez patrzenia pod nogi (w
zamku inaczej nie wolno)
Jak widzicie, Zamiana z Księżniczką, nie może Was rozczarować
pod kątem schematów, przewidywalności, ba, po samym tytule można już powiedzieć,
jak film się kończy.
A mimo to, oglądało mi się go bardzo przyjemnie.
Dobre aktorstwo
Ok, sprostujmy to od razu. Poza Vanessą to aktorstwo jest po
prostu w porządku / nie razi / nie wprowadza w katusze i cierpienia / aż
takiego drewna nie ma, by starczyło do kominka na całą zimę.
Za to Vanessa naprawdę błyszczy. Ci, co kojarzą ją tylko z High
School Musical, właśnie kręcą z niedowierzaniem głowami, ale Hudgens prócz
niebywałej urody i ślicznego głosu, została obdarowana również talentem
aktorskim. I choć role, jakie przyszło jej grać w Księżniczce, są narysowane
grubą kreską i oparte o kilka głównych cech, to właśnie Vanessa sprawia, że
całość ogląda się dobrze.
Hudgens wciela się w tytułową księżniczkę Lady Margaret oraz mieszkankę
Nowego Jorku, Stacy De Novo.
Cała fabuła opiera się na bardzo banalnym pomyśle – księżniczka
nigdy nie zażyła normalnego życia, teraz ma wyjść za księcia, którego praktycznie
nie zna, a już na pewno nie kocha, ale obowiązki to obowiązki. Dodatkowo jest
spontaniczna (choć równocześnie bardzo wyrafinowana i na spontaniczność pozwala
sobie tylko poza spojrzeniami otoczenia) i chciałaby przed ślubem poznać lud,
którym przyjdzie je rządzić.
Z kolei Stacy jest utalentowaną cukierniczką, dostała możliwość
wzięcia udziału w międzynarodowym konkursie organizowanym przez to małe,
nieistniejące królestwo. Leczy złamane serce, nie lubi spontaniczności,
wszystko musi mieć zaplanowane pod linijkę. Uwielbia swojego przyjaciela i jego
córeczkę, i to właśnie przez marzenia tej małej słodkiej dziewczynki, zgadza
się na szalony plan Lady Margaret.
Wszystko ma pójść gładko i sprawnie. Książę ma w planie wyjechać
na dwa dni, więc Stacy nie będzie musiała z nim przebywać, rodzina królewska
Lady Margaret praktycznie nie zna, więc nie ma po czym poznać, że coś jest nie
tak. Z kolei Margaret uczy się wszystkiego na temat życia Stacy i ma być po
prostu super wyluzowana.
Wszystko komplikuje się, gdy książę postanawia zostać, by
zbliżyć się do swojej przyszłej żony. Stacy oczywiście zakochuje się w księciu,
a Lady Margaret w przyjacielu Stacy, Kevinie.
To, że tę sztampę i brak nowości ogląda się dobrze, sprawiają
małe rzeczy, jakie Vanessa wprowadziła do postaci. Lady Margaret jest bardzo
dobrze ułożona i elegancka, Stacy więc używa zbyt sztucznego języka, jakim
nawet rodzina królewska się nie posługuje. Z kolei luzackie chodzenie Stacy i
jej życie, stosunki z bliskimi, sprawiają, że księżniczka mówi zbyt luźnym i
nieużywanym slangiem, a zwykłe rzeczy, robi po raz pierwszy w życiu.
Zmiana akcentów, sposobów poruszania się, wręcz momentami jawna
parodia obu postaci wychodzi Vanessie znakomicie. I tym samym zmienia The
Princess Switch w film świąteczny zdatny do oglądania.
Niekoniecznie super dobry, niekoniecznie warty zapamiętania,
niekoniecznie logiczny, ale jednak nie pozostawia po sobie chęci wyrzucenia
laptopa przez okno.
Plusem jest również to, że w przeciwieństwie do Świątecznego
Księcia, Zamiana z Księżniczką zdaje się być filmem bardzo samoświadomym. Nie
stara się nam wmówić, że to wszystko jest możliwe, wprowadza nawet aspekt
nadprzyrodzony w postaci starszego dziadka, który zdaje się wręcz kierować
wszystkimi dookoła. I może to, że sam siebie nie bierze do końca na serio,
całości również pomaga.
Netflix w Netflixie
Zamiana z Księżniczką dostarczyła nam także takiego lokowania
produktu, że TVN może się uczyć. Zgadnijcie, jaki jest ulubiony film świąteczny
Stacy?
Ba, mamy nie tylko wspomnienie tego filmu, ale również scenę z
jego oglądania, a nawet finałowy pocałunek!
Wszyscy, którzy marzyli o połączonym uniwersum księżniczek
Netflixa, muszą się z tym marzeniem pożegnać.
Nie będę Was namawiać do koniecznego oglądania Zamiany z Księżniczką,
bo nie jest to film świąteczny, jaki trzeba zobaczyć. Nie ma w sobie nic odkrywczego.
Ale jeżeli potrzebujecie czegoś do oglądania jednym okiem przy lepieniu uszek,
czy pieczeniu pierniczków, czego fabuły nie trzeba uważnie śledzić, to jest to
dobry wybór.
W każdym razie podczas oglądania nie wsadzicie z premedytacją
laptopa do piekarnika, byleby nie oglądać dalej.