Postanowiłam kontynuować zeszłoroczny pomysł i na urodziny
napisać kilka kolejnych, nudnych, nieciekawych faktów z życia. Jeden dzień w
roku mogę przestać chować moje blogerskie ego ;) (bądźmy poważni, zwyczajnie
nie miałam lepszego pomysłu).
1. Jestem głęboko zbulwersowana, że przestawili pierwszy
dzień astronomicznej wiosny z 21 na 20 marca. Urodziłam się pierwszego dnia wiosny
i żadne naukowe wyliczenia tego nie zmienią!
2. Obejrzałam prawie wszystkie odcinki Top Gear i nie żałuję
ani minuty. Obejrzałam także całe Grand Tour. Mam ogromną słabość do Richarda Hammonda. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że oglądam to tylko dla niego.
3. Nie umiem zarabiać dużych, a nawet średnich pieniędzy, za
to umiem oszczędzać. Zawsze mam coś odłożone. Istnieje możliwość, że gdybym
miała jakąkolwiek żyłkę do biznesu to byłabym bogata.
4. Miałam w gipsie obie ręce, choć żadna z nich nie była
złamana. Moją specjalnością były pęknięcia kości.
5. Szyli mi także czoło, brodę i prześwietlali kręgosłup. Nie, nie wpadłam pod ciężarówkę. Mama raz w
roku dostawała mrożący krew telefon informujący, że dziecko jest w szpitalu.
6. Zostając przy szpitalach. Horrorem na jawie jest dla mnie
pobieranie krwi, przy czym, najmniejszym problemem z tego wszystkiego jest
krew. Sama wizja igły przebijającej skórę sprawia, że mam ochotę uciec przez
okno i zatrzymać się dopiero w sąsiednim mieście. Nie mogę patrzeć na zastrzyki
nawet w telewizji. Ale już autopsja? Wyrywanie serca? Odcinanie głowy? Mogę
jeść przy tym obiad. Zastrzyk? Siedzę za łóżkiem, zasłaniając oczy i modląc
się, by wszystko się skończyło.
7. Dopiero w tym roku byłam na swoim pierwszym dużym
koncercie i była to Lindsey Stirling. Fantastycznie było obejrzeć artystkę,
którą od tak dawna podziwiam.
8. Teraz powinnam zmierzać na spotkanie z moim ukochanym
pisarzem, Brandonem Sandersonem. Pod warunkiem, że trafię.
9. Bo moja orientacja w terenie jest bardziej teoretyczna,
niż praktyczna. Jak Google nie jest wstanie mi pokazać, jak gdzieś dojść, to
istnieje duże prawdopodobieństwo, że się wymigam. A już obce miasto i
komunikacja miejsca? Chyba żartujecie. I to, że całość odbywa się w Bonarce*, nie zmienia mojego problemu. Ostatnio nie umiałam z niej wyjść.
*dla tych nie z Krakowa, Bonarka to bardzo duże centrum handlowe. Tak duże, że masz wrażenie, że przejście z jednego końca na drugi zajmuje tydzień.
*dla tych nie z Krakowa, Bonarka to bardzo duże centrum handlowe. Tak duże, że masz wrażenie, że przejście z jednego końca na drugi zajmuje tydzień.
10. Jestem zdecydowanie dla wszystkich za miła. Co może nie
wygląda na wadę, ale pracując w marketingu odkryłam, że zdecydowanie nią jest.
11. Nie mam pamięci do nazwisk i twarzy. Jeżeli umówiliśmy
się na spotkanie i znamy się tylko z Internetu, lub spotkaliśmy tylko kilka
razy, to więcej niż pewne, że cię nie poznam. Jeżeli widujemy się bardzo
często, to więcej niż prawdopodobne, że cię nie zauważę.
12. Nie umiem utrzymywać znajomości. Nie wiem dlaczego, ale
zwyczajnie mnie to przerasta. I to nie jest tak, że nie chcę, nie mam ochoty –
nie umiem. To, że mam kilku bliskich znajomych powinnam wpisać jako osiągnięcie do CV. W moim
przypadku, albo jesteś moim przyjacielem i gadamy regularnie, albo ledwo
pamiętasz jak się nazywam. Nie ma nic pomiędzy.
13. Jestem feministką.
14. To że jestem feministką nie przeczy temu, że uwielbiam
przebywać z mężczyznami.
15. Uważam, że jeżeli jakaś feministka nienawidzi mężczyzn,
to nie ma pojęcia czym jest feminizm.
16. Mam małą obsesję na punkcie Emmy Watson i Lilly Singh.
17. Dobra, może nie taką małą. (To już trzeci punkt, gdy
piszę, że mam obsesję na czyimś punkcie).
18. Dla równowagi, mniej więcej do dwudziestego drugiego/trzeciego
roku życia nie miałam czegoś takiego jak crush aktorski. Widocznie na starość
odbijam sobie zaległości z bycia nastolatką.
19. Równocześnie kocham i nienawidzę pisać. Nie lubię tego
momentu, gdy trzeba zacząć i mam problem wrócić, gdy ktoś mnie oderwie. Ale jak
już piszę, to nie ma wspanialszej rzeczy na świecie. Lubię też moment
publikacji. Nie lubię uczucia zdenerwowania, czy naciskając publikuj
przypadkiem nie robię z siebie głupka. Przestałam wierzyć, że kiedykolwiek to
minie.
20. Zaskakująco lubię to, że przybywa mi lat. Być może
kiedyś przestanę, ale odkrywam, że z wiekiem bardziej lubię siebie.
Zdecydowanie wolę swoją wersję teraz niż, dziesięć lat temu.
21. Kolejne lata nie oznaczają podejmowania mądrzejszych
decyzji. Za to oznaczają, że podejmuje się je bardziej świadomie.
22. Większe lubienie siebie nie oznacza, że się sobą zachwycam.
Raczej, że przestałam dramatyzować patrząc w lustro.
23. Gdyby Hogwart istniał, Tiara przydzieliłaby mnie do Hufflepuffu. Co jest bardzo satysfakcjonującym przydziałem: nikt się ich nie czepia i mieszkają najbliżej kuchni. Wszyscy powinni być Puchonami.
24. Według wyników z Pottermore jej drugim wyborem byłby Slytherin.
25. Czy ktoś może przyjść i wyłączyć mi Hamiltona? Zwariować idzie z słuchaniem go w kółko, a jest za dobry, żebym zrobiła to sama.
26. Ku mojej rozpaczy, dieta składająca się z makaronów, jajek i serów okazuje się być dietą mało odżywczą. Nie potrafię zrozumieć dlaczego.
27. Netflix tak bardzo uprościł mi oglądanie seriali, że to
aż boli. A te 15 s. przerwy pomiędzy automatycznym odpaleniem kolejnego odcinka
i natychmiastowa propozycja kolejnego serialu po odcinku finałowym bieżącego, powinna być już karalna. Jak ja mam zdecydować, ze już nie chcę, jak to samo
idzie?!
Nic się dziś diametralnie nie zmieniło. Choć może w sumie
dlatego, że mniej więcej od czterech miesięcy muszę się pilnować, by nie
podawać, że mam 27 lat. Jakoś podoba mi się ta liczba i ewidentnie mi się do
niej spieszyło. No dobra, różnica jest taka, że już się nie muszę poprawiać.
0 Komentarze