Dawno, dawno temu (czyli jakieś pięć lat wstecz) zdecydowałam się pójść na studia. Obecnie, będąc prawie-magistrem, mam ochotę rzucić wszystko w cholerę, ale przecież już prawie koniec.
Zakopałam się więc w notatkach i nie wykopię się z nich aż do najbliższego poniedziałku. Co prawda, plan był taki, że już w tym tygodniu normalne życie na blogu zostanie przywrócone, ale wiecie — pytania na egzaminach potrafią zaskakiwać. Szczególnie jeżeli trzeba umieć całą książkę (nie przeczytać a umieć. To naprawdę jest różnica).
Więc odbijam się od ścian trochę niewyspana i napojona zbyt dużą ilością kawy. Jak widzicie, zawiesiłam wszystko, ale niestety nie miałam innego wyjścia.
Bawcie się dobrze i trzymajcie za mnie kciuki.