Dzisiaj w całej Polsce trwają kolejne
protesty przeciwko ustawie antyaborcyjnej. Nie ma mnie na żadnym z nich, ale
pomyślałam, że od tego mamy Internet, a ja bloga, by wesprzeć te protesty,
nawet nie stojąc na Rynku Głównym w Krakowie.
Gdy nie tak dawno pojawiły się
pierwsze głosy odnośnie tego, jak zbrodnicza jest ta ustawa, usłyszałam od
znajomych, że czym tu się przejmować, skoro nawet nie mają wystarczającej
ilości podpisów. Gdzie do ustanowienia prawa! Mimo wszystko byłam na tyle
zestresowana, że przez kilka nocy nie myślałam o niczym innym i bałam się
zasnąć.
Dzisiaj moje wkurwienie miesza
się ze skrajnym przerażeniem, a kończy na rezygnacji i zastanawianiu się, kiedy
i gdzie powinnam wyjechać. Dopóki, jako kobieta, mam jeszcze prawo wyjeżdżać!
Przesadzam? Obecnie debata zamienia się wręcz w dywagacje nad tym, czy jako kobieta
posiadam prawa człowieka. Czy jestem człowiekiem, o którego zdrowie (psychiczne
i fizyczne) w ogóle warto walczyć.
Wydawać by się mogło, że taka
ustawa nie ma prawa przejść w dzisiejszym świecie. Mamy XXI wiek i wiemy, jak
wielkim obciążeniem psychicznym dla kobiety jest gwałt. Wiemy też, że dzieci
rodzą się z dużo gorszymi wadami genetycznymi niż zespół Downa – na tyle
dużymi, że opuszczenie łona matki oznacza dla nich śmierć, gdyż poza nim nie są
w stanie funkcjonować. Nasza medycyna jest na tyle rozwinięta, że wykorzystuje badania
prenatalne nie tylko po to, by wykryć upośledzenie dziecka i je wyskrobać, ale po to, by zauważyć te
wady i je wyleczyć. Bo tak, istnieją wady, które wykryte dzięki tym badaniom,
mogą być zniwelowane bądź usunięte już w łonie matki. By mogła urodzić dziecko
zdrowe lub przynajmniej w stanie, który umożliwiłby lekarzom podjęcie dalszych
badań już poza brzuchem matki. Tym razem ze zwiększoną szansą na uratowanie
dziecka.
I nagle, w XXI wieku, pojawiają
się między nami ludzie, którzy gwałt na 12-letniej dziewczynce i zmuszenie jej
do porodu nie tylko pochwalają, co każą brać z niej przykład. Pochwalają to,
że dziecko urodziło dziecko. Nie obchodzi ich zupełnie, co się stanie z obojem
tych dzieci, jak zniszczoną psychikę i ciało – zarówno po gwałcie jak i
porodzie – ma ta 12-latka. Nie obchodzi ich, w jakich warunkach będzie się
wychowywało to dziecko. Ważne, że urodziła. A jakby przy tym porodzie zmarła?
Mam przedziwne wrażenie, że nie zmieniłoby to podejścia osób prolife. Co nie
tyle ociera się o hipokryzję, co wręcz powinno być wpisane do słowników jako
jej definicja.
Zadziwiające jest to, jak obrońcy
życia natychmiast przestają się tym życiem interesować, gdy tylko opuszcza ono
łono matki. Zamiast zastanowić się, jak pomóc rodzinom, które zdecydowały się
na tak heroiczny wyczyn, jakim jest opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem (przy
czym przypominam, niepełnosprawność nie ogranicza się tylko do choroby Downa* czy niepełnosprawności ruchowej), trwa debata, jak zwiększyć ich ilość. Wielu
ludzi nie stać na normalne życie, bez
szalonych kwot przeznaczanych miesięcznie na leczenie. Ba, mnie obecnie nie
byłoby stać nawet na wynajem najtańszej kawalerki, bo jestem na stażu. Gdyby
nie rodzice, to nie wiem, co bym zakładała na tyłek, gdzie bym mieszkała i co
bym jadła. Gdzie będzie pomoc i ruch ProLife, gdy nie będzie mnie stać na
leczenie dziecka, które będę zmuszona urodzić? Kto zapłaci za mojego
psychologa, gdy będę je nosić przez 9 miesięcy pod sercem, a ono umrze zaraz po
porodzie? Pytam się, gdzie wtedy będzie to cholerne państwo i ruch ProLife? A,
no tak, zapewne będzie się zastanawiał, dlaczego w ogóle kobiety mają prawo
głosu!
Ruch ProLife próbuje uspokajać,
że przecież zapis jest jasny, że kobieta ukarana być nie musi, jeżeli zdecyduje
się na aborcję. Fantastycznie. Z tym, że lekarz ukarany będzie bezwzględnie. I
teraz proszę wskazać mi lekarza, który wiedząc, że zostanie ukarany za
ratowanie kobiecie życia poprzez usunięcie ciąży pozamacicznej, podejmie się
tego. Ci, którzy się na to zdecydują, będą prawdziwymi bohaterami. Ale czy
będziemy mogły ich winić za to, że będą się bali nas ratować? Nie będziemy
mogły.
Już teraz wiele kobiet zmuszonych
jest do rodzenia dzieci z gwałtu albo dzieci, które są tak chore, że nie mają szansy
przeżyć. Już teraz lekarz może zasłonić się klauzulą sumienia. Dodajmy do tego
naprawdę kiepską edukację seksualną, przekonanie części społeczeństwa, że nie znaczy tak, czy sugestie, że jak kobieta została zgwałcona, to sama się o
to prosiła.
Przyznam, że w swoim życiu nie
jestem na etapie planowania rodziny. Byłam kiedyś. Wtedy, gdy byłam przekonana,
że złe rzeczy zdarzają się innym ludziom. A potem okazało się, że złe rzeczy
zdarzają się również i mnie, a wypadek samochodowy nie jest tylko czymś, co
ogląda się w wiadomościach telewizyjnych. Gdy z dnia na dzień okazało się, że
nie mam z kim tej rodziny planować. Potem jakoś nie umiałam do tego wrócić. Ale
pomimo to, gdzieś w głowie siedziała mi myśl, że kiedyś, gdy spotkam
odpowiednią osobę, to uczucie do mnie wróci i będę umiała znowu wyobrazić sobie
siebie i dwójkę małych szkrabów.
Teraz wiem, że nie tyle nie
jestem na etapie jej planowania, co nawet jeżeli jutro poznam mężczyznę swojego
życia, a ta ustawa stanie się prawem, to nie będę chciała jej planować, bo będę
bać się o życie swoje i swojego dziecka. Będę lękać się, że kiedyś moja córka
zostanie skrzywdzona przez to prawo, albo mój syn będzie patrzył, jak przez to
prawo umiera jego żona.
Wiem jedno. Jeszcze mam prawo
głosu i zapamiętam, kto w jaki sposób głosował. Kto to prawo zatwierdził, a kto
był przeciwko. I nie tylko ja to zapamiętam. Zapamiętają to miliony kobiet. A,
prędzej czy później, nawet zwolennicy tego prawa staną się jego przeciwnikami.
Bo będą słyszeć, co to prawo z nami robi. Będą widzieć, co robi z ich bliskimi.
Zapamiętamy, kto je wprowadził i wykorzystamy tę pamięć w
następnych wyborach.
Tylko powiedz mi, droga Polsko,
dlaczego nie chcesz pozwolić mi na dziecko?
*Należy pamiętać, że zespół Downa niesie często za sobą także innego rodzaju wady genetyczne, a także może występować w różnych stopniach zaawansowania. Odnoszę się ciągle do niego, ponieważ jest najczęstszym argumentem przeciwko aborcji, a kobiety na pewno będą chciały zabijać dzieci właśnie z tym zespołem. Co jest niesamowicie niesprawiedliwe, biorąc pod uwagę fakt, jak wiele matek świadomie zdecydowało się na urodzenie i wychowanie dzieci z zespołem Downa.
Ps. Na koniec polecam przeczytać
fantastyczny tekst Pawła Bieleckiego. Tekst o bardzo trudnych dylematach moralnych, etycznych i prawnych.
Ps. Dziś powinien pojawić się NF,
ale jako że są na świcie czasami tematy ważniejsze od popkultury, pojawi się za
tydzień.