Jakiś czas temu pojawił się pilot Lucyfera i wszyscy się na niego rzucili, a potem zgodnie
jęknęli, że wcale nie jest dobry. Pomimo to, serial wypuszczono i choć
pozostałe odcinki są na tym samym poziomie, co pilot, to oglądanie go sprawia
mi dziwną przyjemność. A może to po prostu aktor mówiący z brytyjskim akcentem?
Aż tak łatwo mnie przekupić?
Ale bądźmy szczerzy, Lucyfer jest
podobnym proceduralem, co iZombie. Z tym, że mamy zamiast Zombie, Władcę
Piekieł, który się znudził i wziął sobie wolne od urzędowania na dole. I w
ramach rozrywki pomaga ślicznej pani detektyw, Chloe Dancer, rozwiązywać sprawy. Z tym, że
daleko mu do bycia tak dobrym jak iZombie, które ma w sobie coś
niepowtarzalnego.
Nie zmienia to jednak faktu, że
Lucyfer, choć dużo słabszy, wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Bo jest takim
typowym serialem, w którym nie musisz się o nic martwić, wątek główny
praktycznie nie istnieje (jest lekko zarysowany, ale to ciągle za mało, by móc
uznać, że jest jakimś konkretnym motywem przewodnim), a my śledzimy jak Lucyfer
jawnie mówi, kim jest, a ludzie średnio chcą mu wierzyć.
I to jest dokładnie to, co mnie w
tym serialu kupiło. Bo Lucyfer nie chowa się ze swoimi umiejętnościami
manipulacji, wydobywania naszych najczarniejszych pragnień, czy chęci karania winnych. A ludzie, pomimo że mają jasno powiedziane: hej, jestem
Lucyferem, Władcą Piekieł, nie wierzą w to co widzą. Gość ma po prostu śmieszne
imię i nazwisko, własny klub i jest niezwykle czarujący. Tylko nasza Pani Detektyw zaczyna powoli wariować, a mamy dopiero trzeci odcinek, bo widzi, że
Lucyfer robi rzeczy, których nie da się zrobić. Albo przeżyć. I za nic nie chce
przyjąć do wiadomości, że odpowiedź już dostała, na dzień dobry.
Pytania tylko, jak długo ten
serial jest wstanie opierać się ciągle o ten sam żart – który będzie działał
jeszcze przez kilka odcinków, póki zabawy sytuacyjne nie staną się nudne. Aż w
końcu Chloe będzie musiała przyjąć trudną do zaakceptowania prawdę, a my
będziemy uodpornieni na niedomówienia i zaskoczenie Diabła, jacy ludzie
potrafią być. I przestanie nas bawić Lucyfer chodzący do psychologa – choć jak
na razie jest to dla mnie ciągle świetny żart, tym bardziej, że w psychologa wciela
się Rachael Harris i jest w tym genialna. Sprawy kryminalne też same tego nie
pociągną, bo choć nie są bardziej skomplikowane, niż te w iZombie, to jednak też
nie są szczególnie wciągające.
Widać, że serial nie ma także dużego budżetu i efekty specjalne są... no jakie są. Ale przy odpowiedniej historii i słabe efekty specjalne można wybaczyć, co od lat przecież robimy przy Supernatural. |
W iZombie dostaliśmy całe tło
zombieryzmu i kilka wątków – poszukiwanie lekarstwa, polowanie na zombie,
romanse, i sprawę kryminalną, która ciągnie się praktycznie od pierwszego
odcinka niezależnie od spraw tygodnia. Od samego początku wrzucono nas w życie
prywatne bohaterów, żebyśmy się z nimi zaprzyjaźnili, pałali do nich sympatią,
lub niechęcią. I co najważniejsze, widać, że się zmieniają, rozwijają.
Przykładowo, denerwujący mnie od samego początku Major, w obecnym sezonie stał
się ciekawą postacią.
Problem jest taki, że na razie
nie myślą o tym w Lucyferze. Niby znamy przeszłość pani detektyw, niby wiemy
jakie ma stosunki z mężem i znamy jej córeczkę, ale jednak są to tak krótkie
wstawki i nie koniecznie coś wnoszące, czy popychające fabułę do przodu.
Dlatego myślę, że Lucyfer bardzo
szybko stanie się z serialowej ciekawostki i świeżynki, typowym guilty
pleasure, wciskanym, gdy nie ma się nic innego do obejrzenia. A szkoda, bo
jestem ogromną fanką wszelkich anielsko-demonicznych wątków i wiem, że ten
pomysł ma potencjał na świetny serial. Tym bardziej, że nie można odmówić
Tomowi Ellis, wcielającemu się w Lucyfera, odpowiedniego uroku i charyzmy.
Całkiem nieźle zgrywa się też na ekranie z Lauren German, grającą Chloe, choć przyznam,
że to nieźle mogło by być jednak lepsze. Są sceny, w których jest chemia
pomiędzy aktorami, a są, gdy zupełnie jej brakuje.
Nie jest to serial, który musicie
zobaczyć. Nie jest też tak zły, bym mówiła Wam, żebyście trzymali się od niego z
daleka. Jeżeli lubicie opowieści z demonami w roli głównej, rzućcie na niego
okiem, a może się Wam spodoba. Jeżeli lubicie lekkie seriale kryminalne i nie
przeszkadza Wam wątek nadprzyrodzony, też możecie to zrobić. Chyba, że nie
oglądacie jeszcze iZombie. Wtedy idźcie oglądać iZombie. Jest po prostu dużo lepsze.
0 Komentarze