Boimy się samotności. Bardzo. Żyjemy w świecie, gdzie
kontakty z innymi mamy na wyciągnięcie ręki, niezależnie od odległości i
języka. A z drugiej strony, o ironio, coraz trudniej nam nawiązać zdrowe
relacje, bo nie wiemy jak ze sobą rozmawiać, gdy nie ma między nami klawiatury,
telefonu. Swoje myśli zagłuszamy szumem informacji z telewizji, radia, Internetu,
a niektórzy popełniają jeszcze niezdrowy wysiłek w poszukiwaniu dobrej prasy
drukowanej. By ciągle coś czytać, ciągle kogoś słyszeć, dać sobie złudne
poczucie, że nie jestem sam.
Praca, to w większości wypadków, branża usługowa. Ciągły
kontakt z klientem, który coś chce, albo przeciwnie, nie chce niczego, choć
dobrze by było, żeby chciał. Ciągłe rozmowy, automatyczne i w pewnym momencie
już bezmyślne. Po tysięcznej znasz wszystkie pytania i odpowiedzi, a kogoś
oryginalnego witasz z cichym błogosławieństwem.
A potem zamiast się wyciszyć, wracasz i zagłuszasz wszystko
innymi słowami. Telewizyjne głowy gadają te same wiadomości. Tu zamach, tam
pożar, gdzie indziej wypadek, a za oceanem geje się żenią. Udajesz choć trochę,
że cię to obchodzi, bo w sumie wypada, żeby obchodziło, choć tak naprawdę, masz
to głęboko gdzieś. Ale dzięki temu nie musisz myśleć.
Zagłuszasz siebie. Bo boisz się tak naprawdę zostać sam na
sam ze swoimi myślami. Oduczyliśmy się tego. Mamy wszystko, wszędzie i
natychmiast. Pozornie otoczeni znajomymi, tak naprawdę sami, boimy się posłuchać
samych siebie. Bo może w pewnym momencie usłyszymy coś, co dawno temu
zagłuszyliśmy. Cichy głosik. Zapomnianą miłość. Sugestię, że nie tak miało być.
Że miał być gdzieś w tym wszystkim większy plan, cel, sens. Że po dwudziestce
miałeś już wiedzieć czego chcesz, co robisz, dlaczego i dokąd zmierzasz. Cichy
głosik, mówiący zastanów się i poszukaj. Tymczasem trzydziestka coraz bardziej
na widoku, a ty nie masz nawet pojęcia, dlaczego tu jesteś.
Tak bardzo się boisz zostać sam ze sobą, że na siłę
zagłuszasz się wszystkim dookoła. Nie pójdziesz nigdzie sam, bo samemu głupio.
Jak można samemu w kawiarni pić kawę. Jak można iść samotnie do kina. Jak można
wybrać się samemu na siłownię. Jak można samemu… Zawsze trzeba z kimś. Bo
samemu to wstyd.
Wstydzisz się? A może boisz się zostać ze sobą sam na sam?
Nic już nie umiesz zrobić samemu. Gdy tylko znajomi znikają
na horyzoncie, odbijasz się od pustych ścian, nie wiedząc co ze sobą począć.
Nie masz zainteresować, bo nie pociągają Cię żadne, które mają otaczający Cię
ludzie. A posłuchanie samego siebie i samotna próba odkrycia co Cię kręci jest
zbyt trudna. Bo musisz zrobić to sam. A ty tak bardzo nie lubisz być sam.
Tylko… nie lubisz być sam, czy nie lubisz siebie?
0 Komentarze