Są seriale, których nie odkrywam sama, choć ich tytuły już dawno obiły mi się o uszy. To seriale, które oglądam, bo N marudziła mi nieprzerwanie, żebym obejrzała choć pilot. Przyznam bez bicia, nie garnęłam się do zaczynania nowego, bo ciągle jeszcze oglądam Stargate Atlantis (choć zostało mi już nie dużo), a i na bieżąco śledzę kilka tytułów, które emisje mają we wakacje.
A zaraz nadejdzie jesień i oglądać będę następne. Naprawdę, nie wiem czy mam czas, na kolejny serial, który - na Zeusa - jeszcze mi się spodoba. Ale skoro piszę ten wpis, to znaczy, że uległam i włączyłam pilot Suits. A potem jeszcze jeden odcinek. I następny. I kolejny. I jeszcze jeden.
Trzeba mieć serce z kamienia, żeby nie ulec urokowi głównych bohaterów. |
Lubię ładne historie
Suits za nic nie mogło by się wydarzyć
naprawdę. Nie będę brzydko spolerować wstępu, ale to w jaki sposób Mike (Patrick J. Adams) staje się pracownikiem
jednej z dużych adwokackich kancelarii, powiedzmy sobie szczerze, jest
niesamowicie naciągane. Ale jest naciągane w tak cudowny sposób, że kupuję tę
bajkę. Bo to bajka o niesamowicie inteligentnym młodym mężczyźnie, który gdzieś
się pogubił. Ma ogromny potencjał, fotograficzną pamięć. Jest wręcz geniuszem,
ale już nie wie, jak ma wykorzystać swoje zdolności.
Jak to w takich historiach bywa, na drodze Mike staje Harvey (Gabriel Macht), jeden z najlepszych prawników. Jest ostry, nieprzeciętny i lubi naginać prawo do swoich interesów. Co zresztą widać już w pierwszej scenie z jego udziałem. Z jednej strony ostry i wymagający, a z drugiej strony człowiek, na którego zawsze można liczyć. O ile uda się zdobyć jego zaufanie.
Jak to w takich historiach bywa, na drodze Mike staje Harvey (Gabriel Macht), jeden z najlepszych prawników. Jest ostry, nieprzeciętny i lubi naginać prawo do swoich interesów. Co zresztą widać już w pierwszej scenie z jego udziałem. Z jednej strony ostry i wymagający, a z drugiej strony człowiek, na którego zawsze można liczyć. O ile uda się zdobyć jego zaufanie.
Harvey widzi w Mike'u samego siebie z
młodych lat. Bo Michael nie jest sztywnym, kończącym Harvard studencikiem. On
ma ten błysk w oku, tę bezczelność, charyzmę, której Harvey poszukuje. Z pełną
świadomością bierze Mike pod swoje skrzydła, choć wie, że Michael nie powinien
zostać tam nawet sprzątaczką. A co dopiero młodszym partnerem.
I ta historia jest właśnie dlatego tak
dobra. Z jednej strony mamy pełną świadomość jej fikcji. Z drugiej,
zastanawiamy się, kiedy cała sprawa się wyda i jak to się skończy. A całość
ubarwiają korporacyjne potyczki, rywalizacja i zazdrość. No i przystojni
mężczyźni w garniturach.
Najlepsza rola drugoplanowa EVER. |
Lubię wyrazistych bohaterów
I tylko takich tu dostałam. Bo choć Mike i
Harvey mają wiele cech wspólnych: nutę bezczelności i pewności siebie, to
jednak są świetnie rozgraniczonymi bohaterami. Michael pomimo swej
inteligencji, nie wie wszystkiego. Cudowne są sceny, gdy goni po całym biurowcu
by dowiedzieć się, jak wypełnić jakiś formularz, który widzi po raz pierwszy na
oczy. Ciągle popełnia błędy nowicjusza, tym większe i boleśniejsze, że nigdy
nie miał możliwości przebywania stricte w środowisku prawniczym. Wrzucono go na
głęboką wodę, a on dopiero uczy się pływać.
Harvey z kolei pomimo że jest świetny w
tym co robi, nie jest samowystarczalny. Wielokrotnie polega na pomysłach Mike’a,
nie raz popełnia błędy. Daje to mu ludzką twarz. Wiemy, że nie chcielibyśmy
nigdy spotkać go na sali sądowej przeciwko nam, a jednak wiemy też, że jest
tylko człowiekiem. Jak my wszyscy.
Dodajmy do tego całą gamę bohaterów drugo
i trzecioplanowych, którzy nie są tak po prostu tłem. Każdy z nich się
wyróżnia, nawet jeżeli pojawia się tylko na chwilę w jednym odcinku. Stworzono
tętniącą życiem korporację, a my bez problemu wierzymy, że mogłaby ona istnieć
naprawdę.
Lubię dobre dialogi
Trzeba przyznać, że i tutaj scenarzyści
stanęli na wysokości zadania. Dialogi są niesamowicie silną stroną Suits.
Przekomarzanie się Michaela i Harvey’a jest jednym z najfajniejszych momentów w
serialu. Ale także docinki pomiędzy pozostałymi bohaterami nie są gorsze.
Przerzucanie się argumentami z klientami, z prawnikami przeciwnej strony, nawet sekretarka Harvey’a ma cięty język (swoją drogą, jest to jedna z lepszych ról drugoplanowych jakie widziałam. Donna (Sarah Rafferty) jest tak wyrazista, że nie wyobrażam sobie, by mogło jej nie być. A pojawia się zaledwie kilka razy na odcinek).
Przerzucanie się argumentami z klientami, z prawnikami przeciwnej strony, nawet sekretarka Harvey’a ma cięty język (swoją drogą, jest to jedna z lepszych ról drugoplanowych jakie widziałam. Donna (Sarah Rafferty) jest tak wyrazista, że nie wyobrażam sobie, by mogło jej nie być. A pojawia się zaledwie kilka razy na odcinek).
Lubię być rozpieszczana
A Suits tak mnie właśnie rozpieszcza.
Dostałam przystojnych mężczyzn w dobrze skrojonych garniturach. Dostałam
świetne dialogi. Dostałam dobrą historię. Dostałam naprawdę dobrze zrobione
odcinki.
Tylko nikt nie chce mi dać doby dłuższej,
by móc ich bezkarnie oglądać.
A
Wy co myślicie o serialu?